środa, 6 lutego 2008
BREAKDOWN
Miłości moja z Hawajów!
Znów przypłynęła na wielkiej fali piosenką, tą treścią, która jak nic innego w tym momencie, żadna modlitwa, żadna liryka, ckliwa dynamika- podołać mej myśli nie może...
Na pewno. Kiedyś doczekam tego momentu, kiedy tamta linia wody i lądu stanie się chlebem powszednim. Tak mi dopomóż!
A pan ulubieniec (nie mylić z oblubieńcem)- Jack Johnson zaśpiewa w lokalnym radiu na żywo. Jak zwykle z wielką przyjemnością posłucham ...
"But you cant stop nothing
if you got no control
of the thoughts in your mind
that you kept in, you know
you dont know nothing
but you dont need to know
the wisdoms in the trees
not the glass windows
You cant stop wishing
If you dont let go
But things that you find
and you lose, and you know
you keep on rolling
put the moment on hold
the frames too bright
so put the blinds down low
I need this here
old train to breakdown
oh please justlet me please breakdown
I need this here..."
To chyba dobre zamyślenie jak na pierwszy dzień Wielkiego Postu.
Za chwilę wyjadę.
Daleko, na wyspę położoną na południowo- wschodniej granicy naszego kraju.
Tak. Jest tam taka wyspa, oaza spokoju, gdzie dzień trwa 34 godziny, a chleb kosztuje 1, 70...
...a ktoś, kto kocha, robi kawę i czeka aż się obudzę.
Mój "breakdown".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz