No dobrze, może nie wszystko... :)
Po prostu od kilku dni leje niemal nieprzerwanie. I zniknęły moje Hawaje!
Jest to zjawisko obce komuś, kto zazwyczaj zamieszkuje śródkontynentalną krainę, zwaną Polandią. Tutaj potrafi tak być przez miesiąc. Już zakupiłam kurtkę przeciwdeszczową, o której w momencie wysokiego pobudzenia emocjonalnego związanego z wyjazem- zwyczajnie zapomniałam. A teraz się szykuję na kalosze. Nie mogę się bez nich obejść, więc biegam w pożyczonych od Mr B., męskich o 2 numery za dużych i do tego...nie kolorowych! Ratunku...
No wszystko, po prostu cały mój świat się zmienia podczas tego deszczu. Ech...
I przypomina mi się piosenka, którą poznałam dzięki Evie Cassidy, ale pokażę tutaj wersję wyjątkową na dzisiejszy dzień, tak by dodać animuszu. Jest rok 1963 i przed Państwem... Judy Henske!
Wade in the Water
Wade in the Water Children
wade in the Water,
God's gonna trouble the Water
Who's that young girl dressed in red
Wade in the Water Must be the Children that Moses left
And God's gonna trouble the Water ....
ps. No proszę tylko spojrzeć, czy tak nie byłoby... piękniej? :)