środa, 4 lutego 2009
s e n t y m e t a l i z m
Wrocław Wrocławiem, ale Warszawa jest rzeczywistością.
Po całonocnej podróży (Aniu,po raz kolejny: kocham Cię!) cała bajka została w kilogramach fot i filmów.
A teraz życie, Najdrożsi, życie. (uhu! nadęcie górą...)
I żeby było śmieszniej po powrocie wciąż słucham Andrzeja Zauchy i jego „C’est la vie…”:
C'est la vie - cały twój Paryż z pocztówek i mgły
C'est la vie - wymyślony...
C'est la vie - ciebie obchodzi przejmujesz się tym
C'est la vie - podmiejski pociąg rozwozi twe dni
C'est la vie - wciąż spóźniony...
Zastanawiające.
Chciałabym teraz przytoczyć dwa wiersze jednej z moich ulubionych poetek.Prekursorka nurtu intymnego (chyba Kochanie nie chciałaś etykietki, proszę o wybaczenie). Nazywa się Magda Galek i jest moim przyjacielem od 10 lat. Od czasów, kiedy obydwie nosiłyśmy włosy do pasa, a soczewki kontaktowe były niemożliwe do zdobycia. Jakoś tak przetrwało. I ta Poezja i my (częściej w soczewkach).
Zastanawiające.
Także to, że ja zawsze tak bardzo odnajduję się w jej słowach.
Już nic nie mówię.
Nich brzmią wiersze. Bardzo głośno. Forte.
a księżyc pomaluję na niebiesko
i przywiążę do niego sznur bieliźniany
żeby się wszystkie pieluszki rajstopki suszyły
sukienkę założę pośpiewam potańczę
duży garnek na kuchence postawię
a w nim zaczaruję moją gorącą miłość
i porą obiadową wleję im w talerze
ale zanim pędzel do ręki wezmę
jesień nadejdzie
i wśród szalonych dębowych liści
znajdę pierścionek z niebieskim oczkiem
od dzisiaj pewnie za rok to się zdarzy
tymczasem
niepewnie przez okno wyglądam zimy
bo jeśli ona szczęścia mi nie przyniesie
po cichu przemienię się w sopelek lodu
M. Galek 3.11.2007
fot. Tomek Kaczor.
I ROK PÓŹNIEJ.
"dwadzieścia cztery zimy"
dwadzieścia cztery
zimy
a każda mroźna
od stycznia
od rana
od serca
każda długa
do grudnia
do rana
do serca
w dwudziestą trzecią napisałam wiersz
czułam że śmierć jest blisko
jeśli nie miłość zamienię się w sopel lodu
pisałam
miłość nie przyszła
nie leżę w grobie
lodowate mam jedynie stopy
dwadzieścia cztery zimy
każda mroźna
a ta coraz mniej
pierwszy raz w życiu noszę lżejsze ubrania
na kolanach siniaki cóż uczę się chodzić po ziemi
potrafię już powiedzieć pierwsze słowa
czuję chcę lubię przepraszam
podlewam kiełki trawy
a najbardziej lubię rozmowy z ludźmi
są tacy inni niż wtedy po szyję ukryci w śniegu
i ja taka inna odkryta w tę zimę inną bez śniegu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
dziękuje ciotka.lowe
Nie, to ja DZIĘKUJĘ :)
Prześlij komentarz