Czasami by uciec bez tłumaczenia się nikomu. Czasami by być bliżej siebie. Coś tam w środku usłyszeć, czego w stolicy nie słyszę. A wiele tego szeptu, wiele…
Spotkanie z uśmiechniętą zawsze Babcią Władzią, z moją zakochaną Mamą.
Potem sama, w pięknym domku gdzieś pod Hrubieszowem, by czytać, pisać, nadrobić zaległości, złapać w końcu to, co przepływa między palcami.
Bardzo szczęśliwe dni spokoju mam za sobą. Życzę z całego serca tego, co najprostsze.
O! Nawet kiedys byłam dziewczyną z kalendarza, o czym ciągle zapominam ;)
To już chyba przesada, by tak cieszyć się widokiem krowy...
"Chciałbym opisać najprostsze wzruszenie
radość lub smutek
ale nie tak jak robią to inni
sięgając po promienie deszczu albo słońca
chciałbym opisać światło
które we mnie się rodzi
ale wiem że nie jest ono podobne
do żadnej gwiazdy
bo jest nie tak jasne
nie tak czyste
i niepewne
chciałbym opisać męstwo
nie ciągnąc za sobą zakurzonego lwa
a także niepokój
nie potrząsając szklanką pełną wody
inaczej mówiąc
oddam wszystkie przenośnie
za jeden wyraz
wyłuskany z piersi jak żebro
za jedno słowo
które mieści się
w granicach mojej skóry
ale nie jest to widać możliwe"
Z. HERBERT
2 komentarze:
Jest takie miejsce, gdzie na niebie widać gwiazdy. Gdzie nawet, gdy deszcz, wszystko piękniejsze i pełniejsze. Pachnie bardziej. Mocniej.
Intensywność to nie liczba przebiegniętych w stolicy kilometrów, wykonanych telefonów, przesiadek między tramwajem, metrem i autobusem. Intensywność to śpiewające rano ptaki. Czerwone pole maków.
Dobrze, że mamy nasz wschód, prawda?
wiesz, że narzekanie na stolicę jest niemodne? słyszałam w metrze :)
Prześlij komentarz