niedziela, 14 czerwca 2009

New Place to sleep, to eat, to be...

Tak się zdarzyło, że trzeba było poszukać nowego miejsca na ziemi. W Warszawie. Przykutam tu pracą, ostatnimi podrygami pracy studenckiej i wieloma dobrymi ludźmi. I wśród takich znów osiadłam. Wśród dobrych ludzi. Jak chleb.
Swoje klamoty, bibeloty, meble i obrazy pakowałam dwa dni przerywane wypadami na uczelnię. Krasnoludek Adziowy pomagał jak potrafił. A potrafił!
W poniedziałek wieczór „Akcja: Przeprowadzka” rozegrała się tak błyskawicznie, że nie mogłam uwierzyć, kiedy po wszystkim spojrzałam na zegarek i okazało się, że włącznie z odsapnięciem i hektolitrami wspólnie wypitej wody na koniec w nowym miejscu, zajęło nam to… 2 godziny!
Po tym jestem w stanie uwierzyć, że gdyby byla potrzeba, z łatwością zasililibyśmy szeregi nowego AK z godnością i sprawnością dorównującą bohaterom i jak trzeba by było konie to i kraść (bo z pewnoscią wiemy skąd), a co do różańca odmawiania to jeszcze się pewnie dowiem... :)

Obiecana fotorelacja ze specjalną dedykacją za ocean i dla Lu:



Najsilniejszy członek ekipy przeprowadzkowej:



Ada i Adam the Strongman:




Już w scenie finałowej-wystarczy tylko...15 pięter w górę! Od lewej: Radzio(call for help 24h/7days), Adam (Strongman), Józek(specjalista- logistyk-nieoceniony) Martusia (my love!!)i Adziorra z drugiej strony obiektywu- "you're simply the best":

TAK BAAAAARDZO WAM DZIĘKUJĘ ZA POMOC!
Każde małe zwycięstwo ma wielki sens:


I widok z okna następnego dnia rano o 6.00:





ps.
Ktos powiedział, że zmiana miejsca zamieszkania to zmiana przeznaczenia...

2 komentarze:

Ulica Czarodziejów pisze...

Szykuj Babe swoje bicepsy Gdyż oto nadchodzę;-B
Zamierzam przetestowac empirycznie mądrości Twego P.S. -a:-)))

Aneta Majewska SHOW pisze...

zadzieram kiece i lecę! z wielką ochotą pomogę ruszyć w posadach Twój świat, you know... :)