poniedziałek, 4 lutego 2008

Motyl i Skafander.


Film jest niezwykły.

Kiedy szłam na seans, nie miałam pojęcia o czym będzie, jakiego jest nawet gatunku. Szłam w sumie, na zawsze bardzo dobre zdjęcia Janusza Kamińskiego. Obraz był genialny. Przekazał tak na prawdę bardzo dużo treści.

Treść filmu jest tak poruszająca, że przychodzą do głowy jedne z tych myśli ostatecznych, bynajmniej niekarnawałowych.

Oparty na autobiograficznej książce Jean-Dominique Bauby'ego, który z dnia na dzień, stracił swoje życie jako ojciec, mąż, redaktor naczelny paryskiego Elle i został zamnkniety w pułapce nieruchomego zupełnie ciała.

Intelekt i niezwykłe bogactwo wyobraźni stało się dla niego ucieczką od ogromu bólu i niemocy. Wyczynem niewiarygodnym było napisanie w tym stanie książki , którą od wczoraj mam w rękach. Książka ta, jakby pisana już ... z tamtej strony życia.

Po południu czytałam ją już zupełnie inaczej, niż dziś rano.

Nie zdołałam poprowadzić ostatniej lekcji. Przerwałam w połowie. Pogotowie. Nie chciałam jechać do szpitala. Pułapka własnego ciała, kiedy nie można uciec przed bólem, budzi we mnie emocje małego dziecka.

Po godzinie od zdarzenia, przyszedł mały Jedruś: " A co pani-angielski tu robi ?"(czytaj: pani od angielskiego), "-Siedzę sobie Jędruś..."

Oczy się zaszkliły, ale udało się powstrzymać. To pewnie ta końska dawka przeciwbólowych tak rozstraja...

Jakie małe wymagania wobec świata ma się w takich chwilach.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Pani Szacowna..Pani Kochana
Urszulka w nastroju, co to nałożył na nią jeszcze Kochanowski - w posępnym..więc Urszulka skomentuje (choc nastrój milczeniu hołduje, TA Urszulka tego nie uszanuje)

"pora wrócic do źródła
z mgnienia bytu w praniebyt"

O tym mówi Ulka Poetka, ku pamięci

a skoro TO NIE PORA, to CZAS NA KALAFIORA! i szczęsne badania lekarskie, i ogląd niczym pełen wgląd, i ..słowa:
ważne
bliskie
własne

Film ma piękną ścieżkę dźwiękową, jak już do niej dotrzesz,słuch niech o tym doleci:)

Z pokłonami rzęsami

Aneta Majewska SHOW pisze...

Powiedz mi Kochana moja,
bo Ty jako znawca- profesjonalista- a jednak dziewoja,
tylko tą wiedzę skrywać powinna:
jak się nazywa ten taki poeta,
co się go rozumie tylko po ciężkich kotletach,
bo inaczej to treść jakby za formą nie nadąża,
mówiłem to ja- chrabia podchorąża;)

Magdalena pisze...

ojoj jak tu poetycko..uch..
jak dla mnie ten poeta to Miron Białoszewski

podczas jednej z sesji powstał wiersz inspirowany szaronagojamowymi wyczynami liczrycznymi. Otóż i un

marazm

ma
- razm

marazm


Dziękuję za uwagę, pozdrawiam Rodziców!