wtorek, 10 marca 2009

Kiedy złoto w cenie, ja zajmuję się czerpaniem zysków ze srebra, wszak jedno i drugie kruszcem. Nie ma co gadule podnosić zbyt wysoko poprzeczki.



Mój komputer umarł. A może nie? Może to tylko coma? Szukamy przyczyn, by ewentualnie go wybudzić. Szukamy to chyba naciągnięte wyrażenie, nieadekwatne do sytuacji, gdyż ja pielęgnuję swoje rozognione zatoki czołowe, a Anka jeździ po Warszawie z kabelkiem do mojej starej Toshiby. Tak czy siak jakiś czas będę musiała mu poświęcić.
I niestety fundusze także. To pewnik.



Dzisiejszy wpis to kolejny post z cyklu…powiedzmy: „Fascynujący ludzie w ogromie świata”. Jeden z moich ulubionych wątków, jaki może się tutaj pojawiać. Tak wyszło, że dwa pod rząd, a to może świadczyć tylko o moim niebywałym szczęściu.


Wykład prof. Jerzego Bralczyka, na który zapisałam się na ostatnim semestrze moich studiów, by zaczerpnąć tej mądrości specjalisty od języka, krasomówcy, fantastycznego retoryka. Muszę przyznać, że obawiałam się konfrontacji z „prawdziwym” nie-telewizyjnym profesorem. Bałam się, że czar, powodowany aureola jego sławy może być złudny. Niepotrzebnie! Przyznaję z ulgą- wszystkie te obawy zostały rozwiane!

Punktualność. Zawsze wiedziałam, że ludzie sukcesu, cokolwiek by nie robili są po prostu najzwyczajniej w świecie sumienni i ciężka pracą dochodzą do wyżyn. (Bardzo fajnie pisał o tym Randy Pausch , kiedy wspominał o człowieku , który zanim został jednym z najlepszych specjalistów w swojej dziedzinie, na wykłady, które wygłaszał nosił w plecaku zapasowa lampę do projektora w razie by ta się spaliła- nie musiał odwoływać zajęć i marnować czasu setek ludzi. I trzeba oczywiście zaznaczyć, że taka sytuacja się wydarzyła na oczach w/w autora. A wtedy ktoś z uważnych obserwatorów zauważył, że ten człowiek na pewno daleko zajdzie. Co się oczywiście stało.)
Profesjonalizm. Całe serducho, cała uwaga włożona w półtora godzinny wykład, na którym ja się czułam jak na merytorycznie doskonałym ,ale pełnym przygód i dramy przedstawieniu teatralnym. Fantastyczny aktor.

Poczucie humoru. Ktoś bardzo mądrze kiedyś powiedział, że rozśmieszyć kobietę, to zdobyć jej serce. Niestety, sugerując się sędziwością profesora, przypuszczalnie już inna kobieta to serce pozwoliła sobie zaskarbić, a teraz mogą się razem cieszyć dziećmi, wnukami, prawnukami… ;)
Nie byłam osamotniona w moim entuzjazmie. Jako krótkowidz i osoba niezwykle podatna na rozproszenia, muszę siedzieć z przodu. W trakcie wykładu, odwróciłam się i zobaczyłam całą aulę, morze ludzi z wypiekami na policzkach.


Profesor Bralczyk jest z pewnością jedna z niewielu osób publicznych, którzy z całą odpowiedzialnością próbują (skutecznie) przyczynić się do budowania wyższego poziomu kultury osobistej młodych ludzi, a język przecież jednym z jej najważniejszych przejawów.
Bardzo sympatyczny człowiek.
Jestem przekonana, że mówiąc o mechanice kwantowej można się zdradzić z tym, jakim jest się człowiekiem. Przypuszczalnie to domena mojego zawodu, że potrafię wyłapać te „smaczki” osobiste z potoku słów, ale kiedy się mówi o języku, to jest jeszcze prościej.

Mam nadzieję, że egzamin będzie równie sympatycznym doświadczeniem.

Brak komentarzy: