środa, 11 marca 2009

PEGAZ*

*"Pegaz zamieszkiwał okolice źródła Pirene na Akrokoryncie. Znalazł go tam Bellerofont, który przy użyciu złotego wędzidła otrzymanego od Ateny, zdołał okiełznać rumaka. Przy jego pomocy heros pokonał Chimerę, planując następnie wznieść się na jego grzbiecie na szczyt Olimpu. Po drodze Bellerofont spadł jednak, a na szczyt dotarł jedynie Pegaz. Od tego momentu służył on Zeusowi, który po śmierci przeniósł go na nieboskłon tworząc gwiazdozbiór Pegaza.

Uderzenie kopyta tego konia miało otworzyć na górze Helikon, jednej z siedzib Muz źródło Hippokrene, stąd stanowi on symbol natchnienia poetyckiego i plastycznego."



„Bracia Karamazow” Petra Zelenki.

Zaskoczenie. Tak rzadko się to zdarza.
Bardzo pozytywne zaskoczenie.
Dosłowne połączenie teatru i filmu. Sacrum i profanum sztuki.
Pod pretekstem błahości, delikatnie (jak na Zelenkę) okraszone słodkim czeskim humorem, treści bardzo ważkie, fundamentalne dylematy moralne o naturę, godność i uczucia ludzkie i jak to bywa w powieści Dostojewskiego – te o naturę zła i istnienie Boga.

Jak ja lubię, kiedy reżyser tworząc film, nie myśli o mnie jak o widzu-idiocie, ale jak o kimś, kto nieprzypadkowo znajduje się przed ekranem. A nawet jeśli to byłby przypadek, bo jadąc do kina, wysiadłam jedną stacje dalej niż powinnam, to nawet wtedy jest szansa na powiedzenie czegoś ważnego. Ktoś dał takiemu Zelence czy innemu „dir” tą sposobność wyjątkową. Mówią, że posmutnial, a ja mówię, że on teraz chce cos dużego powiedzieć. Nie trzeba stać na stołku z megafonem i krzyczeć. Można to nakręcić. Można zaśpiewać, namalować… SZUTKA.



Czytam ostatnio kilka książek na raz. Taka mozaika we mnie też się tworzy. Między Charlesem Bukowskim, Billem Brysonem i Karolem Wojtyłą znalazł się jeszcze Philip K. Dick „A jesli nasz świat jest ich rajem?”. To zdanie, które pierwotnie miało zarysować nową książkę autora, mówi o czymś niezwykłym w skali poznania w ogóle. Są miejsca w naszej rzeczywistości, kiedy czyjś, inny świat wydaje się być tym idealnym, wyśnionym, bo nieosiągalnym. Ten film Zelenki też wydaje się być o tym. To rzeczywiście bardzo poruszające. Ten fakt tęsknoty za światem innych… Przykłady sypią się jeden po drugim tworząc całą hałdę niedocenienia, smutku, mrzonek.

Dobrze jest się zapomnieć podczaj projekcji, ale jeszcze lepiej jest się odnaleźć.
Katharsis? Nie dla każdego przecież w tym samym. Swietna scenografia. Dobry smak detalu. Gra aktorów praskiego Dejvickégo Divadla na 6+.
Puk puk... Koń Zeusa zastukał kopytem.
Polecam.



ps. tak, mam wyjątkową słabość do czeskiego...

Brak komentarzy: