poniedziałek, 9 czerwca 2008

Ten film jest jak modlitwa.


Najlepszy film fabularny jaki widziałam od bardzo dawna....
Rewelacyjna konstrukcja, wielowątkowość, która rozjaśnia całość zamiaru jego twórców. Genialne kreacje aktorskie. Bez wyjątków.

"HAWAJE, OSLO".

Takie kino jest warte zachodu, pieniędzy, uwagi i pisania o nim. Póki co, ja jeszcze zbieram oddech, myśli...

Reżyseria Erik Poppe. Bardzo żałuję, że o kinie skandynawskim jest tak u nas cicho.
Obejrzę go jeszcze z jakieś 100 razy.


2 komentarze:

Bartosz pisze...

zgadzam się, film jest rewelacyjny, porownanie do modlitwy tez moim zdaniem bardzo ale to bardzo trafne. kiedys dlugo toczylem dyskusje z moim przyjacielem o tym, ze kazda z postaci w tym filmie to postaci biblijne. jest szatan, Jezus, Judasz.. kazda postac symbolizuje kogos innego, w tej chwili dokladnie nie pamietam, ale po projekcji mi sie to w idealna calosc skladalo. musze obejrzec jeszcze raz

latawiec

Aneta Majewska SHOW pisze...

Myślę, ze zrobimy może jakiś większy spęd, tzw. kino letnie. Może komuś jeszcze przypadnie do gustu, skoro nam się tak podobało:)