środa, 23 lipca 2008

JUMP!
















Zachowując się jak typowa ciotka, a wręcz babcia, do której tytułu przecież jeszcze mam sporo czasu, nie chciałam się zgodzić na „little jump on the trampoline”. Po dwóch dniach oporowania, zgodziłam się.

Jejuuu, jejku jejuuu!

Jedna z lepszych decyzji w życiu!

Nie mogłam przestać się śmiać. Wszyscy obserwujący zjawiskowe odkrycie innej przestrzeni- także dostali ataku śmiechu, ale już z innych przyczyn niż sama zainteresowana tą eksploracją.


Kolejny słony wydatek w planach: duuuuuża trampolina dla Anety!
Mniam!


PS. TRAMPOLINA JEST DOBRA NA WSZYSTKO!!!

1 komentarz:

Ruda pisze...

hopla hopla!!! też bym sobie poskakała, eh... zazdroszczę, chyba się dziś wieczorem wybiorę cichcem na plac zabaw i choć nie ma tam trampoliny, to pobawię się również, a co!!! :)przesyłam polskie buziaki