niedziela, 14 października 2007

Leżenie w łóżku sprzyja rozwojowi intelektualnemu- cd.


Wstając dziś rano, zaglądnęłam przypadkiem do torebki, z którą nie chodziłam już od miesiąca (bo nic się w niej nie mieści!), a teraz wydała mi się jakoś dziwnie wypełniona. No i proszę: znalazłam w niej książkę, którą chciałam mieć, a o której właśnie kilka tygodni temu siedząc w Czułym Barbarzyńcy rozmawiałam z Adelaidą (nie to, żebyśmy tylko tam rozmawiały o kniżkach, ale tak to wydarzenie zapamiętałam). Szczerze, to w moim zaspaniu, jakie wciąż morzyło głowę, przestraszyłam się że ja może wtedy ją zwinęłam, czy co?! No bo jak ona trafiła do mojej złociutkiej torbiczki?! Otworzyłam na stronie tytułowej i pod napisem „Seria niefortunnych zdarzeń. PRZYKRY POCZĄTEK” Lemony Snicket, dedykacja z dnia 30.09.2007: „Na dobry początek….”- Adelaida oczywiście! Uśmiechnęłam się budyniowo i do lektury hej!

Nie od dziś literatura dziecięca ma u nie duże fory pierwszeństwa, więc już dziś udało już mi się ją przeczytać.

Autorem powieści, która liczy sobie 13 tomów, jest Lemony Snicket. Właściwie jest to pseudonim i swoją drogą zawsze mnie bawiło, takie zasłanianie swojej tożsamości, ale jednocześnie intrygujące jest w tym wypadku takie podwójne pisanie: pierwsza powieść to ta "w domyśle", pt. „Kim jest autor i skąd pochodzi, by książkę tą opowiedzieć?”, a dopiero druga jest tą powieścią właściwą, tą która jest wydawana.

Książka jakby pisana przez samego rozgoryczonego okropnymi dorosłymi, dzieciaka. I chyba nie pomylę się za bardzo, gdy usunę z poprzedniego zdania słowo „jakby”. Dzieciak nie boi się odsłony najgłębiej ukrytych myśli swojego dziecięcego umysłu („czy ja oby nie jestem adoptowany?"), a akcja powieści toczy się tak szybko, jak w dobrej amerykańskiej kreskówce. Snicket to nie Proust, to pewne.

Historia jest straszna. Mało tego, z rozwojem akcji wszystko wydaje się coraz bardziej mroczne i przerażające, a każdy dzień kończy się fiaskiem i utopieniem ostatnich nadziei głównych, ukochanych przez nas, słodkich bohaterów o znaczącym, co dla niektórych, nazwisku Baudelaire.
(Charles Baudelaire -zaliczany do grona tzw. poetów przeklętych, autor m. in. wiersza "Padlina". Jego, epatująca śmiałą erotyką, brzydotą obrazami zła i profanacji, twórczość wywoływała w swoim czasie sporo kontrowersji, a autora wielokrotnie oskarżano o obrazę moralności. Często podejmujący temat wina i haszyszu(które nazywał sztucznymi rajami), prostytucji, dewiacji, buntu przeciwko tradycji i religii oraz życia na marginesie społecznym- prototyp w sam raz na nazwisko dla głównych bohaterów ksiązki dla dzieci! Pan B. znany także z cenionych przekładów min. wierszy Edgara Allana Poego (aaa!!), którego imię także widnieje w naszej książeczce jako jeden z epizodycznych bohaterów. )
Szczerze to coraz bardziej zastanawia mnie nie tylko ciąg dalszy powieści, ale sam autor, a konkretniej to autor tego autora... Ale ja już tego pana namierze, oj z pewnością!

2 komentarze:

Marta pisze...

Co do literatury ...to książka która ostatnio od ciebie pozyczyłam Doris Lessing "Piąte dziecko " pochlonela mnie jak odkurzacz , prosze o nastepną czesc jak najszybciej , szybciutko , juz nie moge sie doczekac ;P Dziękuję !

Aneta Majewska SHOW pisze...

Tuniu!jak tylko odzyskam ją od innej czytelniczki mojej skromnej biblioteki, niezwłocznie, na sygnale, książka "Podróż Bena" tegoricznej noblistki do Ciebie dojedzie tramwajem numer 35 (?). A propos, w jednym z ostanim wywiadów, szanowna pani Lessing:"Mam już te wszystkie cholerne nagrody". No i brawo!