sobota, 5 stycznia 2008

MY WORK.

Już wolne. Warszawa zimna jak Jakuck (no może przesadzam, ale subiektywnie tak właśnie odczuwam...)

Ciężko jest, kiedy tydzien toczy się codziennością wręcz fabryczną. Dziesiątki wrzeszczących małych ludzi i z każdym nalezży nawiązać dobry kontakt w języku jeszcze dla nich obcym. Ale są momenty słodkie. Słodycz ta jest skarbem, jakiej nikt inny spróbować nie może jeśli nie pracuje z dziećmi.

Rozmowy codzienne.
***
Jania (lat 7): No i dostałam książkę "Odwiedziła mnie żyrafa", no i ta Warszawa, to znaczy żyrafa, pojechała do Warszawy się przewietrzyć. Nie rozumiem, jak można się przewietrzyć w Warszawie, ale żyrafy może tak już mają...

***
(Tego dnia na tapecie była piosenka "I Want a Hippopotamus for Christmas"- tuż przed Świętami)


Jania: Ja też chce hipopotama na Święta, ale gdzie on by mieszkał?!

Ja: No u Ciebie w pokoju raczej się nie zmieści, a Twoi rodzice raczej nie skakali by z radości mając takiego pupilka w salonie.

Jania: W piwnicy!

Ja: Ale tam byloby mu smutno..
Jania: Ale ja bym się tam z nim przeprowadziła!

Ja: Do piwnicy? To tobie byloby tam smutno.

Jania: Nie, bo bylabym z hipopotamem! :)


***
Przedszkole, grupa 5-latków

Natalka: Piotrek! Piernąłeś!
Piotrek: Pseplasam cię Natalka....
Natalka: To nie mnie przepraszaj, tylko wszystkich!!!
Piotrek: Pseplasam was wsystkich...

***
"Bo my Pania lubimy!!!"
I tym sposobem, gdy nachyliłam się nad obrazkiem Poli, by pomóc narysować "mouth"- przygniotło mnie sześcio- mało- osobowe zgrupowanie trzylatków, co niektóre dusząc szyję ofiary (moją!) ponoć z czułości. I krzyczę:

"Złazić potwory bo się uduszę!"
A one się śmieją i krzyczą: nieee!

***
I na pożegnanie. Amelka lat 3:

-Bye! bye! i niech pani pozdlowi menza!
-A skąd ty Amelko wiesz, czy ja mam męża?

-Bo wiem!

Także Menzu-pozrawiam :)





No dobra... Ja też ich trochę lubię:)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

to sie nazywa odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu ;]