czwartek, 27 grudnia 2007

Romeo i Julia Bożego Narodzenia

Tego wieczoru poczulam, ze bardzo wiele w zyciu stracilam, ze nigdy wczesniej nie udalo mi sie zachwycic zyciem w ten sposob, ze nie mialam mozliwosci rozwinac w sobie tej wrazliwosci, ktora wlasnie tak odbieralaby zmyslowosc swiata.

Zabawne, ze stalo sie to wlasnie w okolicznosciach nadzwyczajnych- w Boze Narodzenie.

To byl pierwszy raz, kiedy ogladalam spektakl baletowy.




Dwie i pol godziny z otwarta szczeka, plecy nieopodparte, czujne, oczy jak dziesiec zlotych w bilonie i serducho wielkie od zachwytu.


Royal Ballet przedstawienie sztuki Szekspira"Romeo i Julia" z muzyka Siergieja Prokofiewa.


Romeo- Kubanczyk, nazywany Czarnym Labedziem- Carlos Acosta, niezwykle przystojny, powiedzialabym, ze wrecz piekny mezczyzna, ktory (jak doczytalam) bardzo dlugo czekal na ta role i nie tylko moim zdaniem, wytanczyl ja genialnie.









Napisal tez ksiazke o swoim zyciu, podrozy z Kuby przez moskiewski Teatr Bolszoj do Royal Ballet, w ktorym wlasnie pracuje.




I ona- Julia- Tamara Rojo- hiszpanska primabalerina, delikatna, perla, Calineczka...




Kiedy pojawila sie na scenie po raz pierwszy w tym spektaklu, mialo sie wrazenie, ze ma kilkanascie lat. Ksiezniczka, zjawa, sylfida...







I tak mysle sobie, ze moze gdybym tak jak Miss Piggy, nabrala troche odwagi scenicznej, to moglobybyc pieknie...



A tak juz powazniej (oho!),

tamtego wieczoru poczulam ze bardzo duzo zyskalam, ze moglam zachwycic sie zyciem w ten sposob...


Od teraz postanawiam zywo wspierac zapal "mlodziezy" w tutu po domu sie krzatajacej!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Grunt to zasiać ziarno już za młodu, szybciej wykiełkuje.

Jaki piękny strój małej baletnicy. :)