sobota, 16 sierpnia 2008

Piano Blues


Znakomity film produkcji Martina Scorsese, wyreżyserowany przez Clinta Eastwooda, którego nigdy nie posądziłabym o to, że tak dalece i żarliwie kocha fortepian.

Początek.
Pierwszą osobą która zagrała w tym filmie jest…Ignacy Jan Paderewski. Od razu się wyprostowałam z dumy na moim foteliku. Dziwna sprawa z tą narodową dumą, hmm.

Świetne nagrania archiwalne, rozmowy, które budują całość cegiełka po cegiełce. Ma się wrażenie przysłuchiwania rozmowom barowym, a jednocześnie ogarnia ogromna zazdrość o bycie właśnie w tym barze. Przynamniej mnie.

Największe wrażenie i uśmiechu wywołały na mnie taśmy z nagraniem występów kobiet. Co za widowisko! Jedna piękna z białą orchideą we włosach, druga o rączkach- pączkach, ale w obydwu tyle żaru do tej muzyki, że fortepian ledwie się trzyma na nogach. No rewelacja!

I już się nie mogę doczekać, kiedy to sobie wyświetlę na ścianie mojego mieszkania, z pełnym dźwiękiem, bo tutaj na moim laptopiku- dupiku to tak wszystko szemrze, że rzeka za oknem mi zagłusza cudnie grającego pana Oscara Petersona.

Kiedy już będę mieć takie pieniądze i wpływy jak Clint Eastwood (uhu!) też zrobię film o muzyce, tylko, że obraz nie będzie już tak rozbiegany, bo mimo co najmniej dwóch kamer, nie udało mu się zatrudnić „stabilnych” operatorów(sic!).

Tak czy siak, wkrótce już przybywam do stolicy z naręczem filmów pana Scorsese z tej produkcji, więc proszę się szykować goście mili!

Brak komentarzy: