niedziela, 18 listopada 2007

Bo we mnie jest...lód!

Zawsze myslałam, że jestem górą lodową.
A tu zaskoczenie: kokietką.

Ku ogromnemu zdumieniu memu, które często powoduje unoszenie jednej brwi- Ktoś mnie raczył tym wymownym i jakoś zbyt jednoznacznym określeniem. Uniosłam brew: "kokietką?!"

-"Nooo proszę! I ta brew! No kokietuje, jak nic!"


Góra lodowa (ja), ciut się speszyła. Przypuszczalnie oblała swe lico krasnym rumieńcem i uległa potokowi (po roztopie) myśli na temat swojej kobiecości: kokieteryjnej vs lodowatej.



Może to i próżne, myśleć o sobie w metaforze, która obrazuje istotę, ukrywaną w trzech czwartych pod powierzchnią, bo przecież faktycznie coś przecież jest i na zewnątrz: rzęsy pociągnięte maskarą, oczy obrysowane kreską, paznokcie czerwonym lakierem...
Kokietka jak NIC!


A jednak był moment, kiedy Ów (wyżej przedstawiony jako Ktoś) do kokietki mrugnął, a ta... właśnie NIC! Góra lodowa.

I żałuje.

Bardzo.

6 komentarzy:

Magdalena pisze...

ooooo Aneta chyba musimy umówić się na kawe i ploteczki:)

Stadzik pisze...

No, to Cie Ów przeswietlil, naprawde... Ciekawe jak duzo czasu zajela mu ta analiza? :D

Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Magdalena pisze...

oooo...usunięty komentarz:)
cenzura???

Aneta Majewska SHOW pisze...

Kochanie! i jak tu sie teraz tłmaczyć? Że spam, że po hiszpańsku i zajmowało trzy metry okienka... Nie martw się, nigdy nie wycięłabym nic co byłoby napisane intencjonalnie:)

Stadzik pisze...

Uffff :)