poniedziałek, 5 listopada 2007

Po drugiej stronie barykady


Palec pod budkę, kto czyta Roalda Dahla! A kto czytał i widział filmy na podstawie jego super- hiper- fantastycznych powieści i potrafi wymienić jednym tchem chociaż z cztery tytuły, ten mocarz!
Muszę już chyba drugi raz tutaj przyznać, że mam niezwykła słabość do literatury dziecięcej, a ta pogłębia się wraz z wiekiem. Kiedy byłam takim jeszcze śliniaczko-pełzaczkiem w śpiochach, wolałam kreskówki animowane na szklanym ekranie. Może powodem była samowystarczalność w obsłudze guziczków napędzających te programy w pudełku, bo jednak czytać to szybko mnie nikt nie nauczył, ani też wielu nie kwapiło się do czytania mi na głos. Uh!
W obronie takich jak ja, stanął Roald Dalh w książce „Matylda”, ale o tym dowiedziałam się dużo, dużo później. No dobrze, może przesadzam, nie byłam zaniedbywana tak jak główna bohaterka tej powieści, ale niezwykłe jednak jest to jak bardzo w obronę małego człowieka jest w stanie wziąć ten duży człowiek, który teoretycznie powinien być w opozycji, z racji i wieku i wzrostu i obowiązków (jak to ONI mawiają).


Roald Dahl jest człowiekiem niezwykłej historii. Historii tej własnej, z której wyrósł jak i tych, które wyobrażeniem przelewał na papier kiedy pisał dla swoich dzieci. Po szkole średniej, zamiast college’u wybrał pracę w Shell Oil Company(ha!), potem był pilotem, wojskowym(oj...), ale to szybko zarzucił karmiąc swoje umiłowanie do życia wystanego i balowego( no!no!). Potem na szczęcie przyszły na świat jego dzieci, które zmotywowały pisarza do pracy nad cudnymi i niesamowitymi ksiązkami dla nich. Tak, z całą pewnością tylko miłością mogą być powodowane takie dzieła! Co ciekawe, Astrid Lindgren takze pisała dla swoich dzieci.


Także kto wie, co się będzie działo, kiedy w końcu ktoś nowy się narodzi w jednym z naszych domów.... ;)



Dziś spędziłam podróże do pracy i z powrotem wraz z "Matyldą". Wciąz nie mogę się nadziwić, że napisał to człowiek po drugiej stronie muru życia, zwanego dorosłością...

2 komentarze:

M pisze...

Biedne zaniedbane dziecko! A kto to spedzal niezliczone godziny, dni, tygodnie i nawet miesiace wystawiajac sie na razaca pogromem inteligencje i blyskotliwosc osoby o dekade starsza i doswiadczona?

Aneta Majewska SHOW pisze...

Ja, czywiście że ja! W wieku sześciu lat mogłam już słuchałać Claptona, Queen, Beatlesów i Annie Lenox (siedząc pod drzwiami Twojego pokoju:)Kilka "błyskotliwych" sytuacji do dzis pamietam- pogrom to był faktycznie ! ;) No ale dekada różnicy robi swoje. Dobrze, że na "starość", która obiawia się u nas zużyciem kremu do twarzy- wydaje się zacierać :)