poniedziałek, 5 listopada 2007

Książki, książki panie kochany, dużo książek!












Są to pozycje, które głównie dostałam w prezencie od kochanego Szwagra Johna i równie kochanej Siostry Moniśki. Co ja bym zrobiła bez tego wsparcia w mój rozwój emocjonalno- intelektualny?! Proszę brać przykład i prezentować, prezentować ludzi Roaldem Dahlem!


Tak też się składa, że mój drogi Autor, przez wiele, wiele lat współpracował ze znakomitym ilustratorem, co mniemam przyczyniło się także do skukcesu czytelniczego, jaki trwa do dziś we wznawianych wydaniach z ilustracjami Quentin'a Blake'a.

Kiedy ostatnio miałam możliwość odwiedzania wystawy poświęconej ksiązkom tych dwóch panów w Centrum Ksiązki dla Dzieci- Seven Stories w Newcastle, zauważyłam tam bardzo wymowne zdjęcie, podkreślające ich zażyłość i przjażń kiedy to siedzieli obaj przy rysunkach z butelką czerwonego wina, cygarami... Ach ten znój pracy! :)


Ale serio, serio, jak to by w ogóle wyglądało, gdyby nie kreska Blake'a?



Oglądając wnikliwie pozycje wydawnicze dla dzieci stwierdzam, że sztuka ilustracji stanowczo zbyt często zieje kiczem. Szlachetnym wyjątkiem są państwo Ewa i Paweł Pawlak, Marcin Brykczyński i jeszcze kilku co to ich na palcach... jakieś takie przewrażliwienie na tym punkcie zauważam w sobie, że zaniedbanie w tym temacie uważam za zbrodnie ograniczającą wyobraźnię- o zgrozo!


Oddając miejsce mojemu skromnemu mistrzowi akwarelowej sceny:







Brak komentarzy: