wtorek, 6 stycznia 2009

Nigdy się nie zakocham w Królowej Śniegu!



Zamarzłam.

Zamarzłam taka jaką mnie zastała ta zima i nie pozostawiła nic przy życiu.
To tylko pozory, że jeszcze czasami uczestniczę w życiu towarzyskim, uczelnianym, wymieniam poglądy, chodzę do pracy, próbuję uczyć dzieci.

Dziś dostałam w prezencie książkę Woody’ego Allen’a „Obrona szaleństwa” z podtekstem, bym znów była szalona, ale jak?! No jak?! Przecież to moje kochanieńkie szaleństwo, czy cokolwiek to jest- też zamarzło… Serio.
(ale książka miodzio, dziękuję Szaleńcze:)

Wszystko we mnie zamarzło. Nawet pragnienie pisania. A tyle przecież widać przez tę kulę lodu, tyle się wydarzyło pięknych chwil, tyle mam do popisania… Jejku, jakbym to miała teraz wszystko, chyba bym nie dała rady tymi zamarzniętymi paluszkami.
Proszę poczekać aż odmarznę. Jakaś wiosna? Proszę…. Błagam!

PS. Ja się nawet staram być ciepłą, bo tak się ubieram, że w niektórych kręgach chodzą o tym legendy, że warstwy jak w dwóch cebulach, że owinięta, jakbym wyszła w fotelu na sobie. I tak mi zimno...

2 komentarze:

pepe pisze...

no, wreszcie zes cos ciotka wrzucila na tego bloga, bo zaczynalem juz tesknic za nowym contentem.
a co do krolowej sniegu, moze i sluszne postanowienie powzielas. lepiej juz jakiegos lodowego ksiencia se znalezc...

Aneta Majewska SHOW pisze...

Żadnego lodowego księcia!